piątek, 29 października 2010

Drobiazgi

Właścicielka już dostała, więc wrzucam zdjęcia kolczyków, żeby nie było, że się obijam całkiem :) filcowe "hipnozki" na zamówienie, a jesienne kwiatuszki (z farbowanego u Frasi kordonka) niespodziankowo-urodzinowe :) w środku kuleczki tygrysiego oka.


niedziela, 24 października 2010

Mroczne niewidoczne ;)

Zabrałam się w piątek za mitenki dla M. Czarne. Pomierzyłam, pokombinowałam i zaczęłam dziergać... Po kawałku stwierdziłam, że jednak wyjdą za wielkie, więc sprułam, nabrałam mniej oczek i a piać od nowa... Gdzieś w połowie pierwszej zorientowałam się, że te chyba jednak będą dla mnie, a M. będzie musiał jeszcze poczekać ;) I już mi paskud wypomina, że nie chcę mu wydziergać mitenek, tylko podstępnie sobie drugą parę robię :D
Po skończeniu drugiej mitenki zorientowałam się, że zjadłam jedno skrzyżowanie jednego warkocza wrrrrrrrr! Na szczęście w miarę blisko końca, więc wiele prucia nie miałam. Mam nadzieję, że następne wyjdą lepiej :) a jeszcze mój tatko zobaczywszy moje jesienne stwierdził, że fajne toto i... też mogę mu zrobić... Oni wszyscy tak mają..? Nie poproszą, czy coś w ten deseń, tylko "możesz mi zrobić"...
Światło kiepskie, więc średnio widać, ale co tam:


Mitenki są z włóczki, która została mi po zrobieniu swetra, a było to dawno, dawno temu, kiedy bramy Krakowa zapinały się na zatrzaski, czyli co najmniej 7-8 lat temu... Idea była taka, że kaptur ma być porządny, a nie jakaś tam popierdółka... No, to chyba jest porządny...?

czwartek, 21 października 2010

Moje pierwsze... :)

... mitenki, a na mitenkach - warkocze! :) Zgodnie z planem spotkałyśmy się wczoraj z Frasią (Nika zaginęła w akcji) i przy herbacie/kawie i plotach zostałam poinstruowana co i jak, Asia rozpisała mi wzorek, bacznym okiem obserwowała moje poczynania i nawet liczyła za mnie rządki :D I w tak sprzyjających warunkach i sympatycznej atmosferze wydziergałam pierwszą mitenkę, drugą później już dzielnie sama robiłam, więc nie obyło się bez prucia ;) Ale jak na pierwszy raz chyba nie jest tak źle, w każdym razie jestem zadowolniona. I zaczynam kombinować - może by tak mitenki na prezenty wydziergać? W zasadzie dość szybko się je robi, no i jaka przy tym zabawa przednia! :) M. powiedział: "Możesz mi zrobić takie czarne." To jak mogę, to może zrobię...

wtorek, 19 października 2010

Wymianka sfinalizowana! :)

W piątek wreszcie wysłałam Anecie obiecaną frywolitkową brochę razem z kolczykami, które miały być rekompensatą za poniesione straty moralne ;) Dziś przesyłka doszła, więc mogę już pokazać, co wydłubałam, ale najpierw pochwalę się, co dostałam w zamian. Wracając z pracy znalazłam czekającą na mnie paczuszkę... na wycieraczce, bo się do skrzynki nie zmieściła ;) W środku był cudny przepiśnik oraz uroczy notesik :) Aż szkoda w nich bazgrać, choć niby po to właśnie są... :) Tobi, Ty mnie w tej kwestii rozumiesz, prawda..? :)
Przepiśnik, który na zdjęciu wyszedł bardziej szary, niż w rzeczywistości - okładka tak naprawdę wpada w zieleń :)


Kociowy notesik :)


I oba razem, dla oddania skali :)


Za te śliczności Anetka dostała to:


Ja jestem bardzo zadowolona z wymianki, Aneta podobno też :)

sobota, 16 października 2010

Docieplacz "Jesienna Dżdżownica" ;)

Od października dojeżdżam do pracy używając do tego celu pociągów i autobusów. Jako że wychodzę dość wcześnie rano, a pogoda raczej już zimowa, niż jesienna i ziiiiiiiimno jest okropnie, postanowiłam sobie jakiś docieplacz zafundować :) Włóczka od ponad roku leżała w szafce (100% poliakryl, niestety), Frasia poradziła co i jak, więc nabyłam moje pierwsze bambusowe druty (są świetne!) i przystąpiłam do dzieła ;) Dojazdy pociągami sprzyjają dzierganiu (autobusami niestety nie, bo łapki marzną :(), zatem komin się skończył :) Niestety w dziennym świetle okazało się, iż (mimo tego, że cała włóczka pochodziła z tej samej partii...) 2 motki były jaśniejsze od reszty :(
Na ludziu wygląda tak (kolor jest żywszy, niż na zdjęciach):


wtorek, 12 października 2010

Spóźniony prezent

Spóźniony (i to bardzo), bo nie zdążyłam na czas, trochę sobie poczekał i dziś wreszcie trafił do swojej Właścicielki :) Ubranko robione specjalnie dla niego (metodą RAW, której uczyła mnie Tobi :)) okazało się ciut za małe, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :) zamieniłam je z ubrankiem żółtej howlitowej łzy (pokazywanej kiedyś), które z kolei było na nią za duże... Jeszcze uszko muszę dorobić i obfocić :) Teraz oba kamyki są zadowolone, przynajmniej taką mam nadzieję ;) Czy któraś z Was może wie, jak się ten kamień nazywa?? Zapomniałam zapytać, kiedy go kupowałam...

niedziela, 10 października 2010

Barwy jesieni

Dziś jak w tytule :) Wszystko w barwach jesieni, które uwielbiam. Bez rozpisywania się - przedstawiam Wam owoce przemiłego (no, bo przecież jakie miało by być?) spotkania z Frasią i cudne kolczyki od Oiran :)
Przy okazji dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie :)