czwartek, 16 grudnia 2010

Wyniki Candy (Candy results)

Miały być wczoraj, ale mi nie wyszło... Według kostek wygrała DORBRY - gratuluję i proszę o mejla z danymi :) Dziękuję Wam wszystkim za udział!

I should have written it yesterday, but... according to my dices the winner is DORBRY :) Thank you all for participation!

czwartek, 9 grudnia 2010

Ha!!

Dzisiaj miałam ciekawy dzień... od jednej grupy na Mikołaja dostałam zwierzakowe stempelki z dwoma tuszami i instrukcją obsługi: za każdą poprawną odpowiedź na zajęciach student ma dostać pieczątkę (do zeszytu ćwiczeń, na kartkę, na rękę itp.) z odpowiednim zwierzakiem. To znaczy na przykład kurę za prawidłowo przetłumaczone zdanie...  I dziś po raz pierwszy od października widziałam las rąk w górze, bo każdy chciał dostać pieczątkę!! Brzmi jak zabawa w pierwszej klasie podstawówki, ale jeśli ma poskutkować, to czemu nie?? Radość była wielka ;) i obopólna ;) a stempelki naprawdę są urocze :)

Po pracy wybierałam się na kółko ceramiczne. Oczywiście w związku z mrozem pociągi były poopóźniane, więc do Gliwic dotarłam dość późno, a bardzo chciałam zdążyć na "garnki". Śpiesząc się na autobus nie zauważyłam Pana Policjanta i w ten sposób zarobiłam swój pierwszy mandat za przebieganie na czerwonym świetle... Kiedy już dotarłam na miejsce okazało się, że zgubiłam rękę. Kościotrupkową. Bu. Na szczęście mam jeden zapasowy bezgłowy szkielecik, więc mogłam kończynę ową dosztukować. Na pocieszenie czekał na mnie dyniowaty lampion wypalony po drugim szkliwieniu (po pierwszym wyglądał, jakby miał bielactwo co najmniej - tym razem za mało szkliwa...) i trochę koralików :)



Jakiś czas temu pokazywałam zdjęcie prostych kolczyków (w sensie zawieszka + bigiel) z kotkami w kolorze srebrnym. Generalnie mi się podobały, bo lubię prostotę, ale czegoś im brakowało... W międzyczasie kupiłam jeszcze inne kotki, a wczoraj przyszła paczuszka, w której między innymi były cyrkonie (niby do paznokci) specjalnie do kotków przeze mnie zamówione. Upgrade'owane prezentują się zdecydowanie lepiej, chociaż na zdjęciu nie widać, jak błyszczą się cyrkoniowe ślepka:


PS Gliniaczki na candy powinny być za niedługo gotowe :)

wtorek, 7 grudnia 2010

Wszystko przez M...

Jak to zwykle bywa, wszystko przez chłopa... ;) Mniej więcej rok temu przez zupełny przypadek znalazłam w necie kolczyki - fimowe babeczki... Zakochałam się w nich bez pamięci i chciałam nabyć takie drogą kupna... Już byłam zdecydowana, ale coś mi strzeliło do głowy i pokazałam je M... Popatrzył, popatrzył i stwierdził: "No fajne, ale po co masz kupować, jak możesz sobie zrobić sama..?" Na to ja, że w sumie racja, ale żeby sfabrykować babeczki samodzielnie, musiałabym kupić fimo itp. itd. i taniej by wyszło zamówić gotowe kolczyki. "No tak, ale przecież lubisz takie rzeczy robić..."
Jakiś czas później zawitaliśmy do pewnego empiku i wyobraźcie sobie, że fimo było przecenione o 50%!!! Kupiłam tyle, na ile było mnie stać. M. nie omieszkał wyrazić swojego niezadowolenia, a przecież gdyby nie on, to wcale bym tej modeliny nie kupowała :P Potem w ramach przeprosin dostałam kolejne kilka kostek... Tak to jest z tymi chłopami... :P
I tak sobie biedne fimo leżakowało w szafce przez rok nabierając mocy urzędowej... W międzyczasie silikon nabyłam na bitą śmietanę i owocki. Wreszcie stało się w sobotę - modelina poszła w ruch i spreparowałam na próbę dwie pary babeczek - z truskawkami i limonką. Nie żeby wyszło od razu - mam dwa komplety pianek schowane, może jeszcze kiedyś będzie się coś dało z nimi zrobić :P Nauczka na przyszłość - bitą śmietanę nakładać bezpośrednio na upieczone zawczasu spody, bo silikon to takie podłe dziadostwo, którego żaden klej się nie ima (oprócz... silikonu :P)... No dobra, koniec gadania, babeczki wyszły tak:


W galerii M-art Hobby znalazłam breloczek z kościotrupkiem z klocków LEGO, wykonany przez panią Agnieszkę Biernacką, której prace można zobaczyć i kupić TUTAJ. Tak mi się strasznie ów szkielecik spodobał, że zamarzyły mi się kolczyki z takowymi. W końcu udało mi się dorwać klocki :) Na zdjęciu w towarzystwie innych kolczyków ostatnio zrobionych. A Cthulhisie dla Anat pomału kończę, jakby co :)


Pozdrawiam wszystkich zaglądających, cieszę się, że są chętni na moje cukierki, przypominam, że zapisy trwają do 14 grudnia :)

niedziela, 28 listopada 2010

Coś na kształt maku ;)

Od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie ufilcowanie makowej broszki, tym bardziej, że chciałam wypróbować  przywiezione z Poznania skarby w postaci czesanki jedwabnej :) Wreszcie wczoraj plan ów wcieliłam w życie, ufilcowałam sobie broszkę i kolczyki do kompletu :) kwiaty zbyt makowato nie wyglądają, ale co tam. Druga broszka w rzeczywistości jest w kolorze spranego turkusu ;) Niestety chyba zepsułam jedwab, bo się nie błyszczy :(
I chciałam jeszcze powiedzieć, że Cthulhisie dla Anat się robią :)


Miłej niedzieli wszystkim!! :)

piątek, 26 listopada 2010

Wymiankowo i nie tylko

W ubiegły piątek odebrałam paczuszkę od Dziabki , ale dopiero dziś udało mi się zrobić zdjęcia ślicznościom, które dostałam:


 Oprócz broszki i kolczyków w kopercie czekała na mnie piękna niespodzianka, a właściwie niespodzianki...


W zamian za te cuda Magda dostała ode mnie czekoladowe mitenki i do kompletu (prawie) brochę , której zdjęcie mi nie wyszło.


Magdalenko, jeszcze raz baaaaaaardzo Ci dziękuję za wymiankę!! I obiecuję, że oddźwięczę się za niespodziewankowe śnieżynki :)

Ostatnio wydłubałam jeszcze kilka par kolczyków z koralikowych kulek i jakieś zwyklaczki.


Pozdrawiam wszystkich odwiedzających moją chatkę, dziękuję tym, którzy biorą udział w moim pierwszym candy i zapraszam tych, którzy mieliby ochotę się zapisać :)

sobota, 20 listopada 2010

Candy :)

Od dłuższego czasu się zbierałam i wreszcie dojrzałam ;) Serdecznie zapraszam wszystkie chętne osoby do udziału w moim pierwszym Candy :) Cukierki będą raczej niespodzianką, bo nie szybko będę miała możliwość zrobienia im zdjęcia, ale mogę uchylić rąbka tajemnicy - będą to gliniaczki :)

 
Zasady tradycyjne, proszę o:
- zamieszczenie pod tym postem komentarza wyrażającego chęć uczestniczenia w Candy
- umieszczenie informacji o Candy (ze zdjęciem) na swoim blogu, a osoby nie posiadające bloga - o wpisanie w komentarzu swojego maila

Zapisy do 14 grudnia, losowanie 15 - chciałabym, żeby cukierki dotarły do zwycięzcy przed Świętami, a wiecie, jak to jest z pocztą w okresie przedświątecznym...
Miłego weekendu wszystkim! :)

wtorek, 16 listopada 2010

Odskocznia

Dawno mnie tu nie było, szkoda, że dni nie chcą się dać rozciągnąć, a zmniejszona dawka snu nie wystarcza... Zaległości w oglądaniu ulubionych blogów mam jak stąd do Gdańska albo jeszcze dalej, mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni :)
Tzw. długi weekend upłynął mi wyjazdowo - odwiedziłam Tobi i Agę. Było niesamowicie, miałam okazję zmierzyć się z witrażem, zobaczyłam różne cudowne miejsca, poznałam kolejne przemiłe i bardzo kreatywne osóbki z forum Craftaldies - Karolkę, Nami i Weraph, zaliczyłam odjazdową imprezę na plaży (ha!), słowem - żal było wracać... Podróż powrotna nie obyła się bez niezapomnianych wrażeń - na jednej ze stacji do pociągu wlał się tłum kibiców Zagłębia-Sosnowiec... kilka godzin spędziłam w przedziale z 6 (oficjalnie) miejscami w towarzystwie 9 osób, z których większa połowa (objętościowo może nawet więcej ;) ) była kibicami... skądinąd sympatycznymi :)
Wracając jednak do adremu ;) chciałam pokazać Wam kilka zdjęć - na początek przepiękny witraż przedstawiający moje kocurki, który dostałam od Tobi (jeszcze raz pięknie dziękuję!!! :*)


Od dawna bardzo chciałam spróbować swoich sił w robieniu witrażu i w końcu się udało :) Z  pomocą Tobi po uprzednim instruktażu wydłubałam sobie kotkowe kolczyki. Krzywe są i niezbyt pięknie wykończone, ale za to moje - moje najpierwsiejsze! :)


Odebrałam ostatnio kolejne gliniaczki - mniejszą miskę do kompletu (niby też ma nibynóżki, ale raczej niedorobione ;)), wisiorki i koraliki.





Jeszcze zaległe mitenki dla M. W międzyczasie zdążyłam skończyć jeszcze dla Dziabki (wrzucę fotkę, jak dotrą do właścicielki )), dla taty i dla Tobi :)



I kolczyki takie prościutkie

poniedziałek, 1 listopada 2010

Wczorajszy post

Ten post wczoraj miał wrzucony być (zadatki na Yodę mam ;)), ale się nie złożyło.
Przełom października i listopada to czas szczególnej zadumy, tęsknoty i niestety smutku, dla mnie od kilku lat szczególnie, a w tym roku zwłaszcza... Na szczęście dzieją się też dobre rzeczy - wczoraj minął rok od pojawienia się w naszym mieszkanku nowego lokatora - Karmela :) Mała puchata kulka wyrosła na kocura, który duuuużo więcej rozrabia (nawet Loki często ma go dość), ale dalej potrafi być słodki i na swój urok podrywa laski, czyli siostry i panie doktor w klinice weterynaryjnej ;) Aktualne (mniej więcej) zdjęcia już pokazywałam, a rok temu (oczywiście nie od razu - pierwsze dwa dni Loki był wściekły i obrażony na nas, że przynieśliśmy toto do domu...) było tak:







Jeszcze mały halloweenowy akcent. Na ostatnim kółku ceramicznym postanowiłam ulepić lampion-dynię. Na razie dopiero sobie schnie i czeka na wypał, potem będę go oczywiście szkliwić, ale chciałam go pokazać mimo to. Na zdjęciu z rodziną ;) czyli prawdziwą dynią i moimi filcowymi kolczykami.


 Ostatnio zakrywałam twarz, ale dynie tak pięknie się szczerzą, że postanowiłam i ja ujawnić swoje prawdziwe oblicze... Sadystka ze mnie, tak się znęcam nad tym biednym dyniaczem... i jeszcze mam z tego radochę... MUAHAHAHAHA!!!

piątek, 29 października 2010

Drobiazgi

Właścicielka już dostała, więc wrzucam zdjęcia kolczyków, żeby nie było, że się obijam całkiem :) filcowe "hipnozki" na zamówienie, a jesienne kwiatuszki (z farbowanego u Frasi kordonka) niespodziankowo-urodzinowe :) w środku kuleczki tygrysiego oka.


niedziela, 24 października 2010

Mroczne niewidoczne ;)

Zabrałam się w piątek za mitenki dla M. Czarne. Pomierzyłam, pokombinowałam i zaczęłam dziergać... Po kawałku stwierdziłam, że jednak wyjdą za wielkie, więc sprułam, nabrałam mniej oczek i a piać od nowa... Gdzieś w połowie pierwszej zorientowałam się, że te chyba jednak będą dla mnie, a M. będzie musiał jeszcze poczekać ;) I już mi paskud wypomina, że nie chcę mu wydziergać mitenek, tylko podstępnie sobie drugą parę robię :D
Po skończeniu drugiej mitenki zorientowałam się, że zjadłam jedno skrzyżowanie jednego warkocza wrrrrrrrr! Na szczęście w miarę blisko końca, więc wiele prucia nie miałam. Mam nadzieję, że następne wyjdą lepiej :) a jeszcze mój tatko zobaczywszy moje jesienne stwierdził, że fajne toto i... też mogę mu zrobić... Oni wszyscy tak mają..? Nie poproszą, czy coś w ten deseń, tylko "możesz mi zrobić"...
Światło kiepskie, więc średnio widać, ale co tam:


Mitenki są z włóczki, która została mi po zrobieniu swetra, a było to dawno, dawno temu, kiedy bramy Krakowa zapinały się na zatrzaski, czyli co najmniej 7-8 lat temu... Idea była taka, że kaptur ma być porządny, a nie jakaś tam popierdółka... No, to chyba jest porządny...?

czwartek, 21 października 2010

Moje pierwsze... :)

... mitenki, a na mitenkach - warkocze! :) Zgodnie z planem spotkałyśmy się wczoraj z Frasią (Nika zaginęła w akcji) i przy herbacie/kawie i plotach zostałam poinstruowana co i jak, Asia rozpisała mi wzorek, bacznym okiem obserwowała moje poczynania i nawet liczyła za mnie rządki :D I w tak sprzyjających warunkach i sympatycznej atmosferze wydziergałam pierwszą mitenkę, drugą później już dzielnie sama robiłam, więc nie obyło się bez prucia ;) Ale jak na pierwszy raz chyba nie jest tak źle, w każdym razie jestem zadowolniona. I zaczynam kombinować - może by tak mitenki na prezenty wydziergać? W zasadzie dość szybko się je robi, no i jaka przy tym zabawa przednia! :) M. powiedział: "Możesz mi zrobić takie czarne." To jak mogę, to może zrobię...

wtorek, 19 października 2010

Wymianka sfinalizowana! :)

W piątek wreszcie wysłałam Anecie obiecaną frywolitkową brochę razem z kolczykami, które miały być rekompensatą za poniesione straty moralne ;) Dziś przesyłka doszła, więc mogę już pokazać, co wydłubałam, ale najpierw pochwalę się, co dostałam w zamian. Wracając z pracy znalazłam czekającą na mnie paczuszkę... na wycieraczce, bo się do skrzynki nie zmieściła ;) W środku był cudny przepiśnik oraz uroczy notesik :) Aż szkoda w nich bazgrać, choć niby po to właśnie są... :) Tobi, Ty mnie w tej kwestii rozumiesz, prawda..? :)
Przepiśnik, który na zdjęciu wyszedł bardziej szary, niż w rzeczywistości - okładka tak naprawdę wpada w zieleń :)


Kociowy notesik :)


I oba razem, dla oddania skali :)


Za te śliczności Anetka dostała to:


Ja jestem bardzo zadowolona z wymianki, Aneta podobno też :)

sobota, 16 października 2010

Docieplacz "Jesienna Dżdżownica" ;)

Od października dojeżdżam do pracy używając do tego celu pociągów i autobusów. Jako że wychodzę dość wcześnie rano, a pogoda raczej już zimowa, niż jesienna i ziiiiiiiimno jest okropnie, postanowiłam sobie jakiś docieplacz zafundować :) Włóczka od ponad roku leżała w szafce (100% poliakryl, niestety), Frasia poradziła co i jak, więc nabyłam moje pierwsze bambusowe druty (są świetne!) i przystąpiłam do dzieła ;) Dojazdy pociągami sprzyjają dzierganiu (autobusami niestety nie, bo łapki marzną :(), zatem komin się skończył :) Niestety w dziennym świetle okazało się, iż (mimo tego, że cała włóczka pochodziła z tej samej partii...) 2 motki były jaśniejsze od reszty :(
Na ludziu wygląda tak (kolor jest żywszy, niż na zdjęciach):


wtorek, 12 października 2010

Spóźniony prezent

Spóźniony (i to bardzo), bo nie zdążyłam na czas, trochę sobie poczekał i dziś wreszcie trafił do swojej Właścicielki :) Ubranko robione specjalnie dla niego (metodą RAW, której uczyła mnie Tobi :)) okazało się ciut za małe, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :) zamieniłam je z ubrankiem żółtej howlitowej łzy (pokazywanej kiedyś), które z kolei było na nią za duże... Jeszcze uszko muszę dorobić i obfocić :) Teraz oba kamyki są zadowolone, przynajmniej taką mam nadzieję ;) Czy któraś z Was może wie, jak się ten kamień nazywa?? Zapomniałam zapytać, kiedy go kupowałam...

niedziela, 10 października 2010

Barwy jesieni

Dziś jak w tytule :) Wszystko w barwach jesieni, które uwielbiam. Bez rozpisywania się - przedstawiam Wam owoce przemiłego (no, bo przecież jakie miało by być?) spotkania z Frasią i cudne kolczyki od Oiran :)
Przy okazji dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie :)



piątek, 24 września 2010

Bieszczadzki anioł i czółenka

Anioł wrócił z drugiego wypału. Dlaczego bieszczadzki? Kto zna SDM, ten wie, a kto nie zna, może się dowiedzieć słuchając piosenki z dołu posta :)






Wczoraj dostałam takie śliczne, drewniane czółenka - dzięki za cynk Dziabko i Alushko :) I przede wszystkim Tobie Tobi ;) za to, że mi je wcześniej zachwalałaś :) Na razie ich nie sprawdzałam, choć nie powiem, żeby mnie nie korciło... ale twarda będę i najpierw skończę wymiankową broszkę dla Anety :)


Na koniec piosenka wyjaśniająca bieszczadzkie pochodzenie mojego aniołka ;) miłego słuchania!

sobota, 18 września 2010

Perły przed wieprze(m) ;)

Kolejna odsłona kulkowego szaleństwa - znowu perełki hodowlane, tym razem stalowe (chociaż lubię je nazywać czarnymi), odrobinę większe od poprzednich - 5-6mm.


Tytułowy wieprzek, a właściwie świnka, wreszcie doczekała się zdjęcia :) Po bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z kotkami kumpeli jest już dokłuta, ale potrzebuje nowego ogonka...


A teraz czas się zabrać za wymianki z Anetą i z Anat, mam nadzieję, że dziewczyny mnie nie uduszą za tempo... Słonecznego, udanego weekendu! :)

czwartek, 16 września 2010

As you wish ;)

Frasia zażyczyła sobie zdjęć moich melanży z sobotniego farbowania oraz kulek na ludziu. To wklejam kordonki (nawet mój mały pomocnik się załapał na zdjęcie...) i ostatnie kulki z perełek hodowlanych zielonych i niebieskich :) Tak mi się kulkowanie spodobało, że aż żyłka mi się kończy ;) może starczy mi na jeszcze jeden komplet z czarnych (a właściwie grafitowych) perełek :)
Trochę się fotki rozjechały, za co przepraszam.