Zabrałam się w piątek za mitenki dla M. Czarne. Pomierzyłam, pokombinowałam i zaczęłam dziergać... Po kawałku stwierdziłam, że jednak wyjdą za wielkie, więc sprułam, nabrałam mniej oczek i a piać od nowa... Gdzieś w połowie pierwszej zorientowałam się, że te chyba jednak będą dla mnie, a M. będzie musiał jeszcze poczekać ;) I już mi paskud wypomina, że nie chcę mu wydziergać mitenek, tylko podstępnie sobie drugą parę robię :D
Po skończeniu drugiej mitenki zorientowałam się, że zjadłam jedno skrzyżowanie jednego warkocza wrrrrrrrr! Na szczęście w miarę blisko końca, więc wiele prucia nie miałam. Mam nadzieję, że następne wyjdą lepiej :) a jeszcze mój tatko zobaczywszy moje jesienne stwierdził, że fajne toto i... też mogę mu zrobić... Oni wszyscy tak mają..? Nie poproszą, czy coś w ten deseń, tylko "możesz mi zrobić"...
Światło kiepskie, więc średnio widać, ale co tam:
Mitenki są z włóczki, która została mi po zrobieniu swetra, a było to dawno, dawno temu, kiedy bramy Krakowa zapinały się na zatrzaski, czyli co najmniej 7-8 lat temu... Idea była taka, że kaptur ma być porządny, a nie jakaś tam popierdółka... No, to chyba jest porządny...?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
punkowy :) taki w moim stylu :-)))
OdpowiedzUsuńi ten kolor :)
super i mitenki i kapturek :) ups...przepraszam...miało być PORZĄDNY KAPTUR :)
Oj, to "możesz mi zrobić". Jakbyśmy musiały błagać o cudze przyzwolenie albo liczyć na ich łaskawą akceptację naszych zainteresowań! Ach, ci ludzie :).
OdpowiedzUsuńMitenki są świetne, cudne i wspaniałe, a sweter jeszcze lepszy. Nazgulowaty trochę w formie, co jak dla mnie jest wielką zaletą.
Widziałaś może kiedyś książkę o dzierganiu et consortes pt. "Anticraft"? Mogłaby ci się spodobać. *szepcze* Jakby co, to mam ebooka. *rozgląda się niespokojnie, czy nikt nie podsłuchiwał*
Świetne łapawiczki - zresztą obie pary. :-)) Anat dobrze mówi: sweter mógłby należeć do Króla - czarnoksiężnika z Angmaru. I tak - dla mnie to też zaleta. Jak już zakrywać twarz, to tylko w takim stylu. ;-))
OdpowiedzUsuńSweter z kapturem CUDNY :D. Gdyby nie uszy miałabym uśmiech dookoła głowy :).
OdpowiedzUsuńMitenki fajne, chociaż faktycznie wzoru nie widać (wierzę Ci na słowo, że są tam warkocze :)). Ale nie przejmuj się - ja też nie potrafię tak zrobić zdjęcia, żeby było widać wzór na czarnym "wyrobie" :).
Miłego dnia :)
Cudny kaptur, boooski! Kocham kaptury!!! :)
OdpowiedzUsuńI mitenki piękne... Zrobisz mi takie? Prooooooszę :)
Siska zobacz jakie super XD
OdpowiedzUsuńhttp://www.flickr.com/photos/needlenoodles/sets/72157625100858199/?ref=nf
och boski ten sweter:) uwielbiam głębokie kaptury!
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję za tak pozytywne komentarze :))
OdpowiedzUsuńNiko, sweter w zamierzeniu miał być bardziej gotycki ;) ale punkowy też może być ;)
Anat, "nazgulowaty trochę w formie" zachwyciło mnie jako filologa :D Książki nie znam, mogę się tylko domyślać zawartości i na samą myśl ślinka mi cieknie... ;) *szepcze* Aniu, Ty wiesz, co... :D
Aniu, normalnie puchnę (tak to było?) z dumy :D
Asiu, rozbroiłaś mnie :D Muszę kiedyś ten sweter założyć na spotkanie z Tobą i zaobserwować reakcję ;) a mitenki już widziałaś - warkocze są :)
Tobi, nie przepuszczę takiej okazji :D zaiste mało jest rzeczy, których sama byś nie zrobiła i mam szansę :)
Siska, szkieletor boski :D prawdę mówiąc tylko fotki na szybko oglądałam, jestem ciekawa, czo jest w środku ;)
Klaus :* bo głębokie kaptury są super... ;)
aj, pomyliłam stronki... amigurumi fajne, a co w środku chodziło o to: http://blog.craftzine.com/archive/2010/10/amazing_knit_skeleton.html :)
OdpowiedzUsuńJa wiem, co :). Ale nie mam dokąd tego, co ty wiesz. Może jestem ślepa, ale nigdzie nie widzę twojego maila :). Zatem podam tak: http://mirknig.com/knigi/hobby_remesla/1181320364-anticraft-knitting-beading-and-stitching-for-the-slightly-sinister.html
OdpowiedzUsuńUwaga, zawartość tego serwisu jest przerażająca, nie zaczynaj przeglądać, bo skończy się kompletnym zapchaniem dysku robótkowymi skanami ;]. *szepcze* "Vogue Knitting" też mają :P.
Czytając jak robiłaś czarne mitenki, to jakbym siebie widziała, ale nie ważne jest jak się dochodzi:) ważny jest finał.
OdpowiedzUsuńTak,tylko takie kaptury się liczą,niestety mi jak dotąd wychodziły tylko-jak to określiłaś-popierdółki ;-) ale chyba już wiem dlaczego,to w następnym zimowym płaszczu będzie lepiej.Mam nadzieję...
OdpowiedzUsuńAnat, jak to powiedzieć, żeby nie powiedzieć, ale jednak powiedzieć..? ;) Dzięki!!
OdpowiedzUsuńBeaśko dziękuję :)
Dorarttheo, miło Cię widzieć znów :) Ten zimowy płaszcz mnie zaintrygował... czy on jest na Twoim blogu, tylko go przegapiłam??
Niewiarygodne!! Ja i mój Mąż mamy prawie identyczne swetry. Troszkę inaczej udziergane, ale fason dokładnie taki sam. Robiła je moja Mama wg naszego projektu, przy czym pierwszy też już z 7 lat temu... I jesteśmy akurat z Krakowa, choć bram zapinanych tu na zatrzaski nie przypominamy sobie... ;) Niesamowity zbieg okoliczności!! :)
OdpowiedzUsuń