wtorek, 9 lipca 2013

CXCIV MasKotka :)

Okazało się, że po zabiegu ręka wcale nie bolała, nie było więc przeszkód, bym mogła się oddać robótkowaniu :)
Dziś efektów oswajania maszyny ciąg dalszy :) Gdy pierwszy raz zobaczyłam tildowego kota, postanowiłam, że kiedyś spróbuję takiego uszyć. I wreszcie spróbowałam :) MasKotka jest koślawa, ma jedną nóżkę bardziej, ale nie od razu Rzym zbudowano... Jeszcze bezwąsa, może się wąsów dorobi ;) Uszyta z poszewki i bluzki nabytych w szmateksie niemalże za grosze (materiał na sukienkę niestety z elastanem i kiepsko się z niego szyło). Nie bardzo podobała mi się wizja przyszycia łapek do sukienki, zrobiłam więc po swojemu i kota będzie mogła zmieniać kreacje (jeśli jakieś inne dostanie ;)).
  



Miłego dnia! :)

5 komentarzy:

  1. Cudna Kota!!! Ślicznie Ci wyszła. Na ostatnim zdjęciu wygląda jak baletnica :)).
    To co będzie następne???

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Aś :) Nawet taka krzywa??
    Też mi się skojarzyła z baletnicą, nawet myślałam o takiej sukieneczce z tiulem ;) niestety prawda jest taka, że chyba źle przyszyłam nogi, bo same się tak układają... :D
    W kolejce na pewno woreczki na lawendę, bo mam śliczny materiał i zapotrzebowanie jest :) chciałam też miśka tildowego uszyć albo myszę :) Ale najpierw muszę coś przetłumaczyć i napisać, żeby sobie w nagrodę poszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kocica świetna, nawet nie widać krzywizn :) życzę powodzenia w dalszym szyciu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Psotko, Tuome dziekuje Wam bardzo :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za odwiedziny i komentarz :)