Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... Poprosiła mnie Lucynka o obkoralikowanie rubinka (nawet mi się zrymowało ;) ), który w poprzednim życiu był oczkiem pierścionka. Miało być delikatnie i tak, żeby zbytnio nie zasłaniać kamyka. W przypływie natchnienia rubinek oplotłam, kolory w rzeczywistości oczywiście są zupełnie inne. Użyłam toho 15/o gl amethyst oraz 11/o gl hydrangea. Długość z zawieszką 2,8 cm.
Dostała mi się za wisiorek prześliczna, zieleniutka tunika z tego posta, która niestety na manekinie leży o niebo lepiej, niż na mnie, ale kto by się tym przejmował..? ;D Martwi mnie za to trochę, że ja zdecydowanie lepiej na tej wymiance wyszłam... Zdjęcie ukradzione autorce :)
Na razie się chyba skończy rumakowanie, bo jutro mają mi wycinać aliena, którego sobie na łopatce, niestety prawej, wyhodowałam. Nic takiego w sumie, ale jak łapa będzie mocno bolała, to nie poszaleję robótkowo... A plany miałam, że tak powiem, szeroko zakrojone... Dosłownie i w przenośni ;)
Pozdrówka dla zaglądających! :)
Łiiiiiiiiiiiii, ależ piękna ta tunika za - śliczny zresztą - kamyczek :) Kamyczek, kamyczkiem, też sobie mogę taki zrobić, ale ta tuniiiiiiikaaaaa... Ach, ach... :)
OdpowiedzUsuńNo nie? :) Na szczęście (przynajmniej moje ;)) Lucynka sobie nie może... :P
UsuńWisiorek wyszedł bardzo ładnie :). Udaną wymiankę zrobiłyście sobie z Lucynką :)).
OdpowiedzUsuńDzięki :) No, ja jestem baaaardzo zadowolona :)
UsuńPięknie wygląda ten rubin! :D A tunika, hoho, bardzo ładna - i do tego zielona jak widzę! :D
OdpowiedzUsuńMówiłam, że tak naprawdę ładniejsze są kolorki?? ;) A tunika jest... bardziej peridotowa, niż limonkowa, że takiego porównania użyję :D
Usuńpiękna i owocna wymianka :)
OdpowiedzUsuń