niedziela, 5 września 2010

Niespodziewajka :)

Na czwartkowym prawie spontanicznym ;) spotkaniu Frasia obdarowała Nikę i mnie ślicznymi niespodziewajkami! :) Nika zdążyła się już pochwalić, a ja w tym celu musiałam pożyczyć lepszy aparat, bo mój niestety strajkował i nie chciał zrobić porządnej fotki. Tadaaaam! Kosmetyczka, chustecznik i woreczek na robótki (z kieszonkami! które przypadły do gustu Ryśkowi ;)) - od razu wpakowałam do niego 3 snehurki i szpulę dratwy, a jeszcze jest miejsce! :)


Dzięki jeszcze raz Frasiu! :) A Rysiek doczekał się pyszczka, nawet mu kokardę doczepiłam, żeby nie był taki smutny :) no i żeby mi chaty nie sfajczył - Anat, nastraszyłaś mnie... ;)


Skoro już zdjęcia wrzucam, to jeszcze kwiatuch. Gotowego kupiłam, bo mi się strasznie spodobał (słabość mam do kwiatków...) i wreszcie rzemyk do niego spreparowałam. Na ludziu wygląda tak:

 

Miłego wieczora! :)

7 komentarzy:

  1. Odniose się tylko do kwiatka - piękny! Lubię takie metalowe kwiatowe elementy, sama mam coś podobnego:) Nabyłąs go jako połfabrykat czy zrobiłąs reusing?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wera - kupiłam jako półfabrykat, w sklepiku "normalnym", w sensie nie online.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uroczy prezencik też by mi się coś na robótki przydało.... Kwiatek też ładny mam podobną różę koloru złotego na bransoletce zastanawiam się czy go zrecyklingować czy zostawić... bo bransoletka ma coś w sobie a jednak jej nie noszę... Sorry za offtop :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Ci niespodziewajka dobrze służy :)))
    Rysio z pyszczkiem i kokardą wygląda super!!!
    Kwiatuch na ludziu prezentuje się ślicznie - tylko czemu tak długo musiał czekać na rzemyk ? :)))
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rysiek wciąż wygląda jakby coś knuł, ale ja chyba wszędzie węszę podstępy (ech, Slytherin...). Kokardka jest cudna, pasuje mu niezmiernie. Uroczy pomysł :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Galu, skoro nie nosisz bransoletek, to może przerób na wisior? :) Na pewno też będzie miał coś w sobie :)
    Frasiu, przecież wiesz, że u mnie wszystko musi nabrać mocy urzędowej... ;) Poza tym ciągle zapominałam kupić klej :D
    Anat, to będę chować przed nim zapałki... Mam nadzieję, że nie ma genów Kłamczucha z "Kłamcy" J. Ćwieka... ;) Przy okazji - polecam książkę :) Nie ukrywam, że do sprezentowania Ryśkowi kokardy zainspirowała mnie misia Friendzla.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za odwiedziny i komentarz :)