Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce zrobiłam ptaszory dla Tobi. Strasznie długo czekały na wypalenie, ale w końcu się udało i jakiś czas temu trafiły do nowej właścicielki. Zaopatrzyłam je w otworki do powieszenia, a także na kuperkach :) Myślałam o doprawieniu im ogonków z druciku, ale w końcu zostawiłam, jak były, a Tobi wpadła na pomysł, żeby ozdobić je piórkami :) Zdjęcia podkradzione właścicielce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne, z piórkami też :)
OdpowiedzUsuńPtaszory bardzo fajne.I nawet piórka mają.Super!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMasz Babo mózg! Na wielkich obrotach! Przepiękne pomysły!
OdpowiedzUsuńPodziwiałam je już u Tobi.Słodkie są.
OdpowiedzUsuńTo chyba jedyne ptaki, jakie nie napawają mnie niechęcią - ba, są urocze, sympatyczne i... zwiewne? Kto by przypuszczał, że gliniaczki mogą być zwiewne ^^
OdpowiedzUsuńPrześliczne są :))
OdpowiedzUsuńJuż je podziwiałam u Tobatki i chwaliłam:)Ciebie też pochwalam:)Cudne!!!Buziole:)
OdpowiedzUsuńjuż je podziwiałam u Tobatki :) piękne są
OdpowiedzUsuńAle śliczne ptaszorki!!;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam pięknie :) zwiewność jest raczej kwestią piórek, a to już nie moja zasługa :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę z piórkami im do twarzy tz do dziobków :)
OdpowiedzUsuńNo! Nareszcie jesteś :)
OdpowiedzUsuń