Wczoraj, jak to czasem mamy w zwyczaju, nawiedziłyśmy z Lucynką Frasię :) Było wesoło i robótkowo. Tematem przewodnim było filcowanie - ja zrobiłam etuja na moją kołomurkę ;) Jeszcze nigdy niczego tak mocno nie ufilcowałam, prawie zabić nim można ;) Kolor czesanki absolutnie mnie nie przekonywał, użyłam go tylko dlatego, żeby nie było mi szkoda, jeśli etuj nie wyjdzie... Muszę jednak powiedzieć, że efekt końcowy jest lepszy, niż myślałam :) Pewnie, że do ideału mu wiele brakuje, ale jak na pierwszy, jest chyba całkiem nieźle :) No i wzorek mi się nie rozjechał, ha!
Przygotowałam dla dziewczyn malutkie upominki - zawsze to ja coś dostawałam... Chyba się podobały :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego wieczorku :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękności!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEtujasek jest super ! :)
OdpowiedzUsuńI wzorek też fajnie wygląda.
A co do zawieszek ... piękne :D
No brawo, etuj na piątkę :) A że różowy - cóż, nie można mieć wszystkiego, hihihihi :)
OdpowiedzUsuńA babeczki i ciasteczka apetyczne...
No i czemu mnie tam nie było? A buuuuuuuuuuuu...........
Ale fajnie obfocone!No mniodzio pro postu:)
OdpowiedzUsuńCiasteczkami jestem zachwycona,a etuja macałam to wiem,że piękny(sprawdziłam namacalnie).Buzi,buzi:)
Faktycznie, etui różowiutkie i słodziutkie - ale za to jakie ładne tulipany (?) na nim wyrosły! Przywieszki są przecudne. Tak się zastanawiam - nie miałabyś może kiedyś nadmiaru chęci/czasu/materiałów? Byłabym przeszczęśliwa, mogąc taką u ciebie zamówić. Oczywiście jeśli nie sprawiłoby ci to problemu.
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że się słodkości podobały! A etuj wyszedł Ci super! Zdecydowanie ten róż lepiej prezentuje się w gotowym wyrobie niż w czesance :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zaraziłam Was katarem? Buziaki :**
etui prześliczne! takie delikatniutkie wyszło :)
OdpowiedzUsuńa ciasteczka smakowite, aż nabrałam ochoty na słodycze...
Dzięki Wam :)
OdpowiedzUsuńTobi, kumpela dziś stwierdziła, że to nie róż, tylko lawenda... :D dałam się przekonać ;)
No nie wiem, może się tu przeprowadź..? ;> za rzadko przyjeżdżasz :)
Lucynko, fajnie obfocone to u Ciebie - mi się porozmazywały ciacha, a robiłam na szybko te fotki. Ale sobie poczytam i się podszkolę. O.
Anat, pewnie, że miałabyś, napisałaś już do Cię w tej sprawie na forum :)
Frasiu, cieszę się :) Nie czuję się zarażona, a jakby co mam jednego takiego smarkatego (a nawet dwóch - Karmel też ma katar :() w domu, na którego mogę zwalić ;)
cudne :D pomimo tego kolorku, który wybitnie nie mój ;)
OdpowiedzUsuńheheh dzięki :) mnie się też wydawało, że nie mój, ale jakoś lepiej wygląda, niż sama czesanka ;)
OdpowiedzUsuńAle śliczności! A spotkania zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńDzięki Dziabko :) miło znów Cię widzieć :)
OdpowiedzUsuń