piątek, 23 września 2011

Jesień, jesień, jesień, jak to tak?

Wczoraj sobie pomarudziłam na jesień, a właściwie jeszcze lato, dziś odszczekuję. Oficjalnie ;)  Pierwszy dzień jesieni był cudny, niezbyt ciepły, choć słonko świeciło praktycznie cały czas. Tak piękne okoliczności przyrody sprzyjają spacerom, a spacery - zbieraniu. Różnych różności. Różne różności na załączonym obrazku. Słoiczka z dżemem co prawda nie znalazłam w lesie, tylko w szafce kuchennej (w zeszłym tygodniu preparowałam drugą partię, dżemów w sensie, nie szafek), ale był na spacerze, w charakterze drobnego upominku dla koleżanki, poza tym pasował mi kolorystycznie :) a ja uwielbiam kolory jesieni!


Kasztany zbierałam, bo lubię :) a czapeczki z żołędzi - z wyrachowania... Otóż widziałam kiedyś na Etsy żołędzie z filcu wklejone w naturalne czapeczki i okropnie mi się spodobały. Teoretycznie miały spełniać rolę dekoracji, ale co ja bym z nimi poczęła?? W końcu doszłam do wniosku, że może lepiej będzie, jeśli zrobię z nich... to, co tygryski lubią najbardziej :) Przyznaję się bez bicia, że są dość miękkie, może je później dofilcuję.


I co Nika, udało mi się Ciebie przekonać? ;)

26 komentarzy:

  1. łoo matko! Cudne są! Przepiękne...
    TY to masz pomysły ;)
    A i dżemik też mi się podoba, a w zasadzie jego ubranko, bo za jabłkowymi nie przepadam ;)
    Buziaczki !!

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne! i zbiory i dżemik.
    ja mam pół spiżarni wytworów z dyni, i miskę kasztanów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia piękne, a ten pomysł z łebkami od żołędzi przedni

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się zastanawiałam patrząc na czapeczki żołędziowe - jak to jest zrobione tym szydełkiem! Dopiero potem zabrałam się za czytanie;)

    Ja jesieni nie znoszę, jednak w twoim wydaniu wyglada bardzo przyjaźnie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też uwielbiam kasztany, tyle, że w mojej okolicy wcale nie tak łatwo je znaleźć. Chyba amatorów na nie jest zbyt wielu ;). Kolczyki-żołędzie są cudne! Oby ta słoneczna jesień trwała jak najdłużej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasztany uwielbiam i ja i moje dzieci, więc w całym domu się plączą :)

    A Twoje wykonanie żołędziowego pomysłu jest boooskie! Mogę wykorzystać na moim kółku - myślę, że dzieciom się też spodoba taki pomysł :) Teraz im zarzucę, żeby zbierały czapeczki, a potem wykorzystamy...

    U nas też piękna, ciepła, słoneczna jesień.. A do tego mąż mi na weekend przyjechał w ramach niespodziewajki i od razu humorek lepszy.. Dziś rodzinny spacerek, może też coś upolujemy :)

    Ufff, rozpisałam się... eeee...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem totalnie pełna zachwytu. Normalnie żywcem z drzewa ściągnięte te żołędzie. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak samo jak Weronika, najpierw zachwyciłam się i zastanowiłam, jak dałaś radę uszydełkować żołędziom takie czapeczki :). Wyglądają genialnie, przekornie i oryginalnie. Niech się dobrze noszą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Poohatko droga, masz talent nie tylko do wszelakich ręcznych robótek, ale także do przekonywania ludzi do swoich racji :). Wczoraj jak poszłam ze swoją siostrą i psiakiem do parku, to przypomniały mi się Twoje słowa, popatrzyłam na te kolorowe, wszechobecne liście to tak mi się miło zrobiło, że aż się uśmiechnęłam do siebie :) Żołędzie też widziałam, ale zdecydowanie te Twoje są ładniejsze. Pozdrawiam jesiennie i ciepło :)
    ps- dzisiaj też idziemy (ja, siostra i nasza psina)do parku ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo Wam wszystkim dziękuję za sympatyczne komentarze :)

    Ola, no nie może być - odezwałaś się... ;> Kiedy startujesz ze swoim blożkiem..? ;> Jak nie przepadasz, to nie dostaniesz ;P

    Moni, zazdraszczam tej spiżarki... a właściwie zawartości :D

    Wera, Anat hihihi, niestety tak pięknie na szydełku nie potrafię :D aczkolwiek to miłe, że we mnie wierzycie ;D

    Asiu, oby, oby... a na kasztany przyjeżdżaj do mnie! :)

    Tobi, koniecznie potem pokaż zdjęcia z kółka :) Cieszcie się takim pięknym weekendem :)

    Niko, Ty mi tak nie pisz, bo aż spuchłam z dumy ;) cieszę się, że spacer się udał i życzę jeszcze wielu tak miłych i słonecznych :)

    OdpowiedzUsuń
  11. hehe, na razie go odnalazłam :)
    A teraz zastanawiam się co dalej z nim będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. sliczne okazy jecsieni, a kolczyki rewelacja;)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Też sobie wczoraj nazbierałam kasztanów,a co!A te żołędzie piękne są....Mogę pożyczyć pomysła?Bo czapeczek żołędziowych też sobie nazbierałam....Pozdrawiam i ściskam mocno:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolczyki super, świetny pomysł z tymi czapeczkami.
    Ja jesieni niestety nie cierpię i nic nie jest w stanie mnie do niej przekonać. Chociaż kolory jesieni podobają mi się i czasem zdarzają się w moich pracach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne te kolczyki!!! Rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki :)
    Lucynko, częstuj się ;) ja też pożyczyłam zresztą :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Żołędziowe kolczyki są przefantastyczne ^^

    Jako że u siebie coś nie mogę zostawić komentarza, to napiszę tutaj ;). Naszyjnik był moim bodajże trzecim czy czwartym podejściem do sutaszowania. Pierwsze szyłam wedle zupełnie niesprawdzającego się w rzeczywistości tutoriala, który owocował tylko frustracją i zmarnowanymi sznurkami. Część na szczęście udało mi się spruć, reszty niestety nie.

    OdpowiedzUsuń
  18. też uwielbiam jesień . Ja zbieram żołędziowe czapeczki do wianków, a kolczyki pierwszy raz widzę. Super pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  19. jesień w takim wydaniu, jak ostatnie dni, lubię... a gdy widzę takie czary i magiczne atrybuty jesieni to tym bardziej mi się ona podoba! świetne kolczyki :)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Jej, te kolczyki są absolutnie rewelacyjne! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Aj, nie mogę się na nie napatrzeć :D

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za odwiedziny i komentarz :)