Był taki czas, dawno, dawno temu, kiedy bramy Krakowa zapinały się na zatrzaski, że poznawałam nowych ludzi przez onlineowe gry komputerowe... Nawet M. się wtedy załapał ;) Od mniej więcej roku zdążyłam poznać sporo przemiłych, uzdolnionych Osób, zakręconych na punkcie rękodzieła, głównie za sprawą forum
Craftladies. Wiecie, że właśnie o Wam mówię, prawda? :) Ostatnio okazało się, że nowe znajomości mogą mogą się nawiązać również przez bloga. W czwartek udało mi się spotkać z
Kasią - Zainspirowaną,
Eweliną i
Magdą. Nie będę się wdawać w szczegóły (Kasia u siebie zdała porządną relację ze spotkania), ale było naprawdę bardzo sympatycznie i mam nadzieję na powtórkę z rozrywki :) I kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, iż ludzie parający się rękodziełem mają w sobie to "coś", co przyciąga i sprawia, że ma się wrażenie, jakby się ich znało wcześniej. Co Wy na to?? Acha, miałam się pochwalić, że dostałam PRZE PYSZ NE ciastka holenderskie, które zostały pożarte w mgnieniu oka :) Dzięki jeszcze raz, Ewelino :)
Żeby nie było, że się obijam - wydłubałam ostatnio wisior (ciągnie do wrapkowania, druty od wakacji leżą i kwitną...), krzywy oczywiście, no i nie wiem, czy dokładać koralików, bo nie chcę, żeby jak choinka wyglądał, ale może teraz za łyso? I kolczyki jedne zdekupażowałam... dwustronn teoretycznie. Materiały też od dawna się kurzą, ale żeby było śmieszniej, wykorzystałam serwetkę kupioną w czwartek u Magdy :D Pewnie są niedorobione, ale i tak mi się podobają, bo ostatnio mam fazę na maki w różnej postaci, jakbyście nie zauważyły ;) Za wskazówki dotyczące decoupage dziękuję Oli :* I tak przy ludziach zapytam - kiedy w końcu ruszysz swojego bloga, hę?! :)
Pozdrawiam Was serdecznie i udanej, ciepłej i słonecznej niedzieli życzę, i całego tygodnia! :)