Ten post wczoraj miał wrzucony być (zadatki na Yodę mam ;)), ale się nie złożyło.
Przełom października i listopada to czas szczególnej zadumy, tęsknoty i niestety smutku, dla mnie od kilku lat szczególnie, a w tym roku zwłaszcza... Na szczęście dzieją się też dobre rzeczy - wczoraj minął rok od pojawienia się w naszym mieszkanku nowego lokatora - Karmela :) Mała puchata kulka wyrosła na kocura, który duuuużo więcej rozrabia (nawet Loki często ma go dość), ale dalej potrafi być słodki i na swój urok podrywa laski, czyli siostry i panie doktor w klinice weterynaryjnej ;) Aktualne (mniej więcej) zdjęcia już pokazywałam, a rok temu (oczywiście nie od razu - pierwsze dwa dni Loki był wściekły i obrażony na nas, że przynieśliśmy toto do domu...) było tak:
Jeszcze mały halloweenowy akcent. Na ostatnim kółku ceramicznym postanowiłam ulepić lampion-dynię. Na razie dopiero sobie schnie i czeka na wypał, potem będę go oczywiście szkliwić, ale chciałam go pokazać mimo to. Na zdjęciu z rodziną ;) czyli prawdziwą dynią i moimi filcowymi kolczykami.
Ostatnio zakrywałam twarz, ale dynie tak pięknie się szczerzą, że postanowiłam i ja ujawnić swoje prawdziwe oblicze... Sadystka ze mnie, tak się znęcam nad tym biednym dyniaczem... i jeszcze mam z tego radochę... MUAHAHAHAHA!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak to dobrze, że oprócz złych chwil los daje nam też te dobre :).
OdpowiedzUsuńKarmel wyrósł na pięknego kocura, ale rok temu wyglądał przesłodko :) - cudne są te zdjęcia!.
Lampion-dynia zapowiada się bardzo ciekawie - już go sobie wyobrażam ze świeczką w środku :). Widać, że miałaś niezłą radochę robiąc go :).
Miłego dnia :)
jaka śliczna kocia para!!!! Twój czarny kotek wygląda jak mój Emilio :)))
OdpowiedzUsuńdynie świetne...czy ja już czasem nie pisałam, że marzą mi się takie zajęcia ? ech...
ciepło pozdrawiam Kasiu :)
Ech, Kaś... Kiedy i ja będę mogła przygarnąć kotka? Twoje mnie teraz po prostu wzruszyły.
OdpowiedzUsuńLampion upiornie świetny. Na sesje, czy planszówki też się pewnie przyda. W sobotę była u nas impreza imieninowa mamy. Z braku dyń chciałam powycinać mordki w rzodkiewkach, ale nie dali. :-P
Kociska piękne, lampion też mi się podoba
OdpowiedzUsuńKociska świetne! Kiedy ja się swojego doczekam... Lampion zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńA Ty i tak się chowasz za ręką, zamiast się ukazać w pełnej krasie... :)
Dzięki :) kociska dziś głupieją, tłuką się niemożebnie i usiłują wydębić więcej jedzenia, niż ustawa przewiduje... ;)
OdpowiedzUsuńJak dobrze pójdzie, to jutro będę szkliwić lampionik :)
Zawsze chciałam sobie powycinać mordki w dyniach, ale jakoś okazji nie było, a na pomysł z rzodkiewami nie wpadłam ;)
Chowam się, bo lubię :)
Jakie piękne PASIONAKI!!! :)
OdpowiedzUsuń