Lepione na ceramicznym kółku w galeryjce , wypalane w sklepie dla ceramików, szkliwione na kółku i tak dalej... moja pierwsza miska na nibynóżkach (kto zgadnie, czemu na niby?? :)), różyczka, która czeka na filcowy dred lub aksamitkę (zresztą i tak będzie broszką, więc może czekać i na to i na to...) i koraliki... Może kiedyś nauczę się ładniej, a póki co warsztaty to fajny odstresowywacz... a na odstresowywacze ostatnio mam wielkie zapotrzebowanie...
i wydłubane...
I jeszcze jeden staroć z dedykacją dla Anat :) Podobny?
Nyarly!
OdpowiedzUsuń[uwaga, atak nerdowsko-geekowski]
OMG! WTF! ROTFLMAO! GZ xD!
[koniec ataku]
Widziałaś to?
http://www.goominet.com/unspeakable-vault/
Drugie zdjęcie nibynóżek budzi we mnie radosne, acz niekontrolowane skojarzenie z Bagażem imć Pratchetta. Ale ja skrzywiona jestem :).
A poza tym, to masz świetny nowy layout, ten misiek z oczami "XX" jest przecudny. Jak zdechły ;).
świetna ta miska.
OdpowiedzUsuńMisa śliczna a te (niby) nózie też mi się skojarzył z krasnoludami z TP :))
OdpowiedzUsuńślicznie się robi u Ciebie :)))
Ceramiczne dzieła są śliczne! Już jestem ciekawa tej broszki z różą :). Widzę, że chyba masz nową pasję :).
OdpowiedzUsuńZdrówka dla kotów :).
Dzięki dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńSkojarzenie z jednym z moich ulubionych Pratchettowskich bohaterów mnie raduje ;) aczkolwiek chodziło mi o to, dlaczego nóżki miskowe są właśnie nibynóżkami, a nie zwykłymi ;)
Anat, ten Nyarly był inspirowany UVoD'em, tylko kolory mi się trochę omsknęły...
Zdrówko się przyda - Loki ma jutro... zgadnij, co! :(
Fioletowy stworek jest uroczy, oglądanie go poprawia humor.
OdpowiedzUsuńWspółczuję kotkom. To lato jest jakieś mało łaskawe dla zwierząt :( U mnie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy odeszły trzy mysie (jedna miała umaszczenie podobne do Twojego beżowego kiciusia) i świnka morska a koleżanka straciła ukochaną fretkę. Dwie moje mysie miały nowotwory, trzecia padła nagle w ciągu kilku godzin :(
Świnka była już leciwa, ale gdyby nie te upały, pewnie pożyłaby trochę. Przyczyną śmierci była najprawdobodobniej niewydolność krążenia. Obecnie kolejna mysia ma spuchniętą buźkę i bierze antybiotyk. Podawanie go do mysiowego pyszczka to dla mnie prawdziwe wyzwanie.
Życzę dużo zdrówka kotkom.
Nibynóżki w miseczce,szczególnie na drugim zdjęciu,kojarzą mi się z nóżkami jakiejś kreskówkowej stonogi,ale nie sprecyzuję,bo już bajek nie pamiętam.Nie wiem czy pełzacze w rodzaju tych śmiesznych Omega-stworków posiadają nóżki czy nibynóżki,ale na skojarzenie i tak nic nie poradzę.A miska w sumie bardzo ładna,(super kolorek)i sympatyczna właśnie dzięki nóżkom!
OdpowiedzUsuńFellixo, dziękuję :) przykro mi bardzo z powodu myszek :( mam nadzieję, że mysia Ci wyzdrowieje! No tak, dla mnie wyzwaniem było podawanie antybiotyku do kocich pyszczków, a co dopiero do mysiego... Coś jest w tym, co mówisz o tegorocznym lecie... Znajomi też mają różne przeboje ze stworami, a u babci trzeba było uśpić sunię... :(
OdpowiedzUsuńDorarttheo, dzięki :)
Nibynóżki mnie się skojarzyły, kiedy zobaczyłam swoją miskę po wypale, bo... ja ich nie zrobiłam... dałam za dużo szkliwa (bałam się, że będzie za mało, hehe) i ono sobie tak pościekało i powstały nóżki... :) O wypalaniu pojęcia nie mam bladego, nie wiem, czy to normalne jest, czy była to kwestia nieodpowiedniej temperatury na przykład, ale wyszło fajnie :)
Anat, w tym zdechłym misiu coś może być - wczoraj znajomy z DDO, po tym, jak dowiedział się, że robię misia, stwierdził, że jestem nekromantką... ;) a wcześniej moje filcowe misie zostały ochrzczone misiami voodoo...
Miseczka jest absolutnie świetna, ma piękny kolor, kształt i te nóżki...
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję za wzięcie udziału w moim candy
pozdrawiam serdecznie :)
Cudna jest miseczka. W życiu bym nie zgadła, że nibynóżki nie są celowe. Wyglądają na takie dopracowane - zgrabne, pasują do całości... Oho, kolejna różyczka Ci świetnie wyszła. Widać, że masz rękę do kwiatków w każdej technice, w każdym tych słów znaczeniu! ;-)) Ależ Ci zazdroszczę, że się tak rozwijasz... Może wreszcie sama się ruszę... ;-P
OdpowiedzUsuńNieprzerwanie trzymam kciuki za Lokiego i Karmela. :*
O ile wiem,to normalne dla szkliwa,jak jest go za dużo to spływa.Tyle,że pierwszy raz spotkałam się z przypadkiem,że szkliwo spłynęło,zrobiło zgrabne nóżki i dało się potem oderwać od podłoża!!!Bez uszkodzenia tych nóżek i całej miski!Nie na darmo wszystkie spody w talerzach,kubeczkach itp.są wytarte ze szkliwa,właśnie żeby się nie przyklejały.Na czym ta miseczka stała przy wypale?Może czymś posmarowane było?No,zabiłaś mi klina...
OdpowiedzUsuńMedżik, Aniu - dzięki za miłe komentarze :)
OdpowiedzUsuńDorarttheo, nie mam pojęcia, czy podłoże było wysmarowane czymś, czy nie - jak pisałam, ja sobie tylko lepię/szkliwię na kółku, a prowadząca zabiera to do wypału. Totalny "lajkonik" ;) ze mnie...
Misa piękna,bardzo Ci zazdroszczę tych warsztatów z ceramiki.Może kiedyś i ja? A nibynóżki skojarzyły mi się z lekcją biologii,a bliżej z pierwotniakami (mało oryginalnie,co? hihih ale Twoja misa bardzo oryginalna )
OdpowiedzUsuń