poniedziałek, 5 sierpnia 2013

CXCVIII Oswajania pierwsze efekty :)

Przez te paskudne upały w piątek po odbiorze nawet nie miałam siły, mimo szczerych chęci, na porządne przetestowanie maszyny. Dopiero w sobotę do niej usiadłam. Jest sukces - już nie wybucha! ;) Na razie wszystko ok i oby tak już zostało :) Chociaż ciągle mam schizy, a pan naprawiacz już chyba ma senne koszmary z moją maszyną i ze mną w rolach głównych ;) Na początek oswajania zabrałam się za woreczki lawendowe dla mamy. Wykańczałam je w łapach w sobotę późnym wieczorem, a wczoraj upychałam im flaczki - do tej pory w pokoju pachnie lawendą :) Na zdjęciach wyszły trochę blado, ale i tak po zabawie programem wyglądają lepiej, niż na początku - zamiast fioletu był niebieski...





Ciąg dalszy nastąpi :) Miłego dnia!
Autor: o 11:48
Etykiety: ,

10 komentarzy:

  1. Tobatka5 sierpnia 2013 12:56

    Śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eliza/Tuome5 sierpnia 2013 16:43

    śliczne woreczki ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Frasia5 sierpnia 2013 20:08

    Cieszę się, że maszyna działa i oby tak było już zawsze. Mam nadzieję, że wyczerpała już swój limit wizyt u pana naprawiacza ;)).
    Woreczki urocze! No to czekam na obiecany ciąg dalszy :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poohatka21 września 2013 08:57

      Tez się ciesze i mam nadzieje :) nie wiem, jak ja to zrobilam, ze Wam nie odpisalam wczesniej...

      Usuń
  4. martita21 sierpnia 2013 21:43

    lubię takie woreczki :)

    kurcze, u mnie maszyna stoi i się kurzy... jakoś nie mam odwagi, by się z nią zaprzyjaźnić... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Unknown29 sierpnia 2013 22:38

    ale super, a czy ja mogę takie uszyć ręcznie? są super! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poohatka21 września 2013 09:00

    No ba :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za odwiedziny i komentarz :)

Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)