... na nowy post, chociaż warunku, jaki sama sobie postawiłam, jeszcze nie spełniłam całkiem ;) Otóż warunkiem było skończenie wymiankowych kolczyków dla Anat... już niedużo mi zostało, obiecałam wysłać w poniedziałek, więc sobie pozwalam pokazać Wam coś.
Od dłuższego czasu zbierałam się, żeby ufilcować sobie broszkę różyczkę. Od jak długiego? Cóż, szablon od Tobi (jeszcze raz dziękuję!! :* ) dostałam w... czerwcu... Nie ukrywam, że kolejny raz katalizatorem była Frasia ;) zmobilizowałam się dopiero niedawno, zobaczywszy jej śliczne różyczki :) Zrobiłam sobie spraną turkusową, na każdym ze zdjęć odcień jest inny, a w rzeczywistości kolor oczywiście wygląda zupełnie inaczej... Różyczki na moim standardowym niebieskim tle prawie nie było widać, szukałam zatem innych rozwiązań - zgadnijcie, co jest tłem czarnym ;) Krzywa jest, ale może następna będzie ładniejsza :)
Prócz różyczki jeszcze drobiazgi - kolczyki z maskami ozdobionymi cyrkoniami (zielonymi):
pierwsza i mam nadzieję nie ostatnia zakładka:
i ametystowe zamotane łezki:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
piękna róża! super dofilcowana! :)
OdpowiedzUsuńAle pięknie ufilcowałaś tą różyczkę! Perfekcyjnie! Nie znam się na tym,zadam więc,pewnie dla większości, głupie pytanie-czy to na sucho czy mokro?
OdpowiedzUsuńA czarne tło-czy to włosy?:)
Pozdrawiam.
Lokiego ustroiłaś różyczką??? Wyszła bardzo fajnie (super ją dofilcowałaś) - ciekawa jestem ile ich jeszcze zrobisz :))
OdpowiedzUsuńKolczyki - maski rewelacyjne!
Buziaki :)
Dzięki dziewczyny :) nie wiem, czy faktycznie taka dofilcowana, czy to efekt użycia golarki do swetrów :D
OdpowiedzUsuńJagno, pytanie wcale nie jest głupie, a różę filcowałam na sucho, z szablonem. Tzn. najpierw wełnę upycha się w szablonie płatka/listka, wstępnie się podfilcowuje, a potem już każdy uformowany płatek/listek filcuje się dalej i później łączy :)
Tło w zasadzie włosami nazwać można, aczkolwiek bardziej sierścią ;) Nie stroiłam Lokiego, ale akurat na parapecie leżał, więc stwierdziłam, że na nim będzie lepiej widać... ;) Tak przy okazji - moje tło niebieskie to właśnie koci kocyk - dlatego czasem jakieś kłaki zostają, chociaż do zdjęć staram się obierać... :)
Asiu, różyczkowy ekspercie, sama jestem ciekawa, kusi mnie następna już :) No i myślałam o prezentach różanych...
A ja myślałam, że cztery ufilcowałaś! :)) Tak czy siak śliczna jest! Czekaj no, Ty kota masz, tak? I pięknie wyglądają fasetowane łezki zakręcone :)
OdpowiedzUsuńRób, rób - na prezenty są idealne :)
OdpowiedzUsuńDziabko - Kasia ma nawet dwa koty! :)))
Śliczności, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzięki za szczegółowy opis :) Może kiedyś uda mi się osiągnąć takie umiejętności...Na razie tylko misia stworzyłam(możesz zobaczyć u mnie na blogu),ale do takiej perfekcji to mi jeszcze daleko.
OdpowiedzUsuńPrześlicznie wyszła różyczka!Bardzo mi się podoba:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBosze,jakie śliczności.No te maski to mnie pro postu urzekły:)Pozdrawiam cieplutko .
OdpowiedzUsuńUdana różyczka - teraz polecą następne, zobaczysz! Frasia dowodem, że kłucie wciąga, ja zresztą też :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się te maski podobają :)
PS. Od razu wiedziałam, że sierściuch za tło robił :)
Broszka super, róża z prawdziwie serca - z ta golarka to dobry pomysł:)muszę podchwycić. Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszło, a najważniejsze, ze wróciłaś do bloga i craftu. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa o mnie zapomniałaś :-((((
OdpowiedzUsuńhihii dostałam sms od Poohatki :) wcale o mnie nie zapomniała :) a ja się droczę tylko :))
OdpowiedzUsuńsuper!! koty jako tło.. hm.. może ja na moich coś pofotografuję? :D
OdpowiedzUsuńJak miło :) dzięki wszystkim :*
OdpowiedzUsuńDziabko, to zaległości masz w przeglądaniu mojego bloga, skoro jeszcze kotorów nie widziałaś ;)
Jagno, o Twoim misiu pisałam u Ciebie - nie rozumiem, czego od niego chcesz, jest śliczny!!!! A zdjęcie z filiżanką boskie :)
Tobi - mam nadzieję :D skoro już się zebrałam, to powinno być ok ;) już mam kumpeli zrobić i chyba teściowej też - jakoś się wczoraj przykleiła do tej mojej różyczki... ;) A dziękowałam Ci już za szablon?? ;) a co do sierściuchów - no ba, jakże byś mogła nie zgadnąć..? :)
Rito, golarka nie jest też moim osobistym pomysłem i nawet nie pamiętam, od kogo przechwyciłam... Prawdopodobnie od Tobi albo Frasi :)
Rozellko, bardzo miło to słyszeć :) od craftu nie uciekałam, mało, bo mało, ale zawsze coś dłubię... jak to było? Nerwica dziergankowa? :D
Nika, Ty wiesz co :P
Moniko - koniecznie spróbuj :D ja kiedyś na swoich fotografowałam filcowego kota :D gdzieś na początku blogu można zobaczyć, jakby co :)
Pozdrawiam Was równie ciepło i serdecznie :)
świetna różyczka :) i kolczyki maski też mi się podobają.
OdpowiedzUsuń