Długi weekend upłynął mi niezwykle mile w Poznaniu i okolicach, głównie pod znakiem craftowania u Tobi, choć były i planszówki, i różne insze inszości :) Nawet na Malcie byłam! ;)
Podczas spotkania Craftladies zostałam zarażona paskudnym wprost wirusem, a mianowicie wirusem wężowania! Wciąga toto jak chodzenie po bagnach, ograniczeniem jest tylko posiadanie odpowiednich koralików i końcówek do rzeczonych gadów :) I czas, oczywiście. Co prawda dopiero dwie bransoletki wyszły spod moich łapek, ale na pewno będzie więcej :) Pierwszy, bardziej koślawy i wiotki był wąż pszczółkowy, wykonany w całości z komponentów podkradzionych Tobi (z wyjątkiem Werkowego kordonka ;)). Dzięki, dziewczyny, za nauki i wsparcie moralne!!! Zielonego zrobiłam już w domu (ten z kolei mógłby być trochę mniej sztywny - zawsze coś... a ciemno-zielone koraliki zgadnijcie od kogo ;)) i podmieniłam zapięcia, bo w międzyczasie kupiłam takie z pszczółkami :D
Udało mi też (tym razem bez pomocy) odcyfrować schemat kropelek, które do perfekcji doprowadziła Wera. Efektem jest para kolczyków, z której jeden robiłam dwa razy, bo za pierwszym razem coś skopałam. Kuleczki i bigle też kradzione od Same Wiecie Kogo, tylko zielone koraliki nabyte przez mnię - ale ze mnie sęp straszliwy... ;)
Przy okazji wklejam dekupażowe pasiaczkowe kwiatki :)
Dzięki Wam za odwiedziny!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudne Kasiu :))
OdpowiedzUsuńale piękne!!!
OdpowiedzUsuńtoż to musi być szalenie truuuudne!
No nareszcie!!! A już miałam słać maila z ponagleniem ;)).
OdpowiedzUsuńŚliczne są te węże i kropelki też! Zielony komplet jest super!
A jak Ci idzie pisanie (to nie jest złośliwość!)? :))
Buziaki :)
Piękna produkcja.Zazdroszczę Wam tych spotkań w tak miłym gronie. Mnie też wciągnęły sznury szydełkowe, tylko trudno dostać do nich końcówki w rozsądnej cenie. A złote, najlepiej w kolorze starego złota chyba są zupełnie nieosiągalne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ach jak ładnie się węże na zdjęciach prezentują, ach ach :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem jak się zobaczymy, będą tureckie węże na tapecie :)
Ale cudny tytuł posta! Serpentowy wirus:))) To się szerzy, to jest gorsze jak zaraza morowa!
OdpowiedzUsuńCieszę się i podziwiam, ze samodzielnie rozgryzłas trudny, badź co bądź wzór na krople, wyszły ci idealnie, a ten kolor - zielony euroclasowy jest wprost cudowny!
Podsumowując, dziekuję równiez za cudne spotkanie i polecam sie na przyszłosc;)
węże śliczne ale kwiatki... ŁAŁ :D cuudne :D
OdpowiedzUsuńWęże profesjonalne.Moje czekają na wykończenie .
OdpowiedzUsuńDziękować :)
OdpowiedzUsuńKasiu, jak ktoś pokaże i poćwiczysz, to nie jest takie trudne :) a początki obu węży musiałam pruć, bo były krzywe okropecznie, więc wiesz :) Jak chcesz, to mogę Ci kiedyś pokazać wężowanie :)
Asiu, przeczytałam "maila z pogróżkami"... :D Pisanie no... eeeeee... tego...
Kasiu, może dasz radę kiedyś przyjechać na jakieś spotkanie? W Wawie też się dziewczyny organizują. A co do końcówek - masz rację... Ja niby kupiłam 7x7, czyli takie same, jakie miała Tobi, a tu psikus, okazało się, że są mniejsze :( 8x8 nie w kształcie tulipana, więc nie dało się nagiąć, więc odginałam te siódemki... strasznie nie wygląda, ale żebym była całkiem usatysfakcjonowana, to nie powiem...
Tobi, Wera - dzięki jeszcze raz :) A może mi się uda kiedyś tureckie rozgryźć? :) ale na pewno jeszcze Was wykorzystam, hihi (to groźba :D)
Wera, cieszę się, że się nazwa jednostki chorobowej spodobała ;) może dam coś takiego dzieciom na teście...? ;) I dumna jestem, że podziwiasz :D ale do drugiej kropelki dwa podejścia były, jak pisałam :) Ah ah, zielone euroclassy są śliczne, nie tylko zresztą zielone... a dziś będę w okolicach empiku, coś czuję, że chyba na chwileczkę wejdę, a to się może źle skończyć dla portfela mego... chociaż jak będzie lżejszy, to może lepiej mu będzie..? :D
Moni :*
Eli, to kończ, Waśćka! Będą super na pewno :)
Ale śliczności! :) A węża podobnego widziałam na żywo też u Craftek i jest genialny! :))
OdpowiedzUsuńto ja trzymam za słowo ;)
OdpowiedzUsuńi psychicznie nastawiam sie na wężowanie :D
Znowu same cudności Pani Kochana zrobiłaś!Siem mi sie bardzo podobają.A ja nie mam odwagi wziąć się za wyplatanie,bo na pewno schrzanię.Buziaki i uściski tym razem:)
OdpowiedzUsuńMoje węże też czekają na wykończenie. A są już trzy-w tym jeden naszyjnikowy:)
OdpowiedzUsuńEkstra zwłaszcza te w "jedynym słusznym kolorze" czyli zielonym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj nie wiem, które ładniejsze na prawdę :)
OdpowiedzUsuńJestem pierwszy raz, ale zostaję na dłużej :)
Pięknie się zaraziłaś i są tego efekty.
OdpowiedzUsuń"Blogger Tobatka pisze...
OdpowiedzUsuńAch jak ładnie się węże na zdjęciach prezentują, ach ach :)
Następnym razem jak się zobaczymy, będą tureckie węże na tapecie :)
9 maja 2011 20:19"
No i obietnicy dotrzymałam.. Tylko napisz wreszcie jakiegoś świeższego posta :P
I dziękuję :*
Dzięki :)
OdpowiedzUsuńNiech się zaraza szerzy! :D Lucynka wcale nie schrzaniła, Kasiu-zainspirowana - daj znać, jakoś się zgadamy :)
Gala, zielony górą :D
Daria - witaj :)
Tobi, to ja dziękuję :*