wtorek, 22 lutego 2011

Czarno-biało czy czarno-czarno?

Dorwałam emaliowane półfabrykaty w postaci kotków, niestety biały był tylko jeden. Na razie wszystkim trzem kotom przymocowałam bigle, bo stwierdziłam, że może będę nosić na zmianę ;) Teoretycznie z jednego można zrobić wisiorek, ale nie za często takowe noszę, więc chyba pozostanę przy półtorej pary kolczyków...
Klasycznie ;) było by tak:


a tak - trochę bardziej ekstrawagancko ;)


I wreszcie znalazłam zdjęcia dwóch filcowych różyczek, jednej mojej, a drugiej sprezentowanej. Oczywiście kolory są zupełnie inne w rzeczywistości, niż na fotkach, zwłaszcza czerwień - na żywo jest dużo żywsza ;) i krwista.

sobota, 19 lutego 2011

Love(-)craft'owo ;)

Tytułowanie postów to najgorsza część pisania bloga... Może z lenistwa powinnam się przerzucić na numerowanie?? Z drugiej strony, musiałabym policzyć posty od początku, wiele ich nie było, ale jednak... ;)
Ostatnio pokazywałam, jakie cudeńka dostałam od Anat, dziś, ponieważ przesyłka ode mnie dotarła do Ani, pokażę Wam, co poleciało w zamian :) Gwoździem programu miały być Cthulhisie:

Tutaj mała dygresja. Ostatnio popsuła mi się komórka, w związku z czym wreszcie mam na dysku zdjęcia z tegoż grata zgrane. Przy okazji więc Cthulhisiów dla Ani oraz minionego Dnia Kota, pozwolę sobie wkleić fotkę (niestety marnej jakości) największego ufilcowanego przeze mnie Cthulhu, w towarzystwie innego Wielkiego Przedwiecznego ;) Ów czarny stwór w postaci kota waży około 4 kg, można sobie zatem wyobrazić, jakiej wielkości jest Cthulhu.


Pan H.P. Lovecraft pewnie się w grobie przewraca ;) Swoją ścieżką zastanawia mnie, czy lubił craft, jakby mogło wskazywać na to jego nazwisko... ;) Wracając jednak do tak zwanego "adremu", Anat dostała jeszcze kolczyki z czachami


oraz kolczyki - jeżynki


Nowa właścicielka podobno jest zadowolona, co cieszy mię niezmiernie :)
Pozdrawiam Was serdecznie i udanego weekendu życzę :)

środa, 16 lutego 2011

Chokerek

Że dojazdy sprzyjają frywoleniu, już pisałam... Żeby kwiatuszkom nie było smutno, zrobiłam sobie jeszcze mini chokerka ;) Bez żadnych ozdób, bo uważam, iż srebrne niteczki wystarczą. Trochę gryzie, ale da się wytrzymać :) Na zdjęciu razem z kolczykami


Miłego popołudnia!! :)

poniedziałek, 14 lutego 2011

Drobiazgi

Dziś drobiazgi. Maska z trzema rozmiarami cyrkonii, która będzie wisiorem, bo wielka jest (prawie 6 cm wysokości) i ciężka dosyć


i małe frywolitkowe kolczyki z kordonków z metalizowaną nitką, co niekoniecznie widać na zdjęciach. Kwiatuszki czas jakiś przeleżały w woreczku z robótkami, bo nie miałam igły odpowiednio cienkiej, żeby pochować nitki. I tu ukłon w stronę Frasi :) W sobotę nawiedziłyśmy Asię z Lucynką (robiąc sobie po drodze wycieczkę, niekoniecznie planowaną, ale mimo wszystko sympatyczną chyba ;)). Było wesoło i craftowo, no i dostałam igiełkę :D więc wreszcie nitki pochowałam i kolczyki skończyłam :) Te metalizowane drobinki jakoś lepiej wyglądają w rzeczywistości, no ale trudno.


środa, 9 lutego 2011

Kumulacja!!! :D

Miałam pisać wczoraj, ale mi nie wyszło (znowu...), za to dziś będzie kumulacja samych przyjemnych spraw :)
Po pierwsze dostałam wyróżnienie od Zainspirowanej i Random Forest... Przypomniało mi to o wyróżnieniu od Niki, o którym - przyznaję się bez bicia - zdążyłam zapomnieć, bo nie do końca wiedziałam, co z nim zrobić, a i sklerotyk ze mnie straszny... Dziewczyny, dziękuję bardzo Wam wszystkim i każdej z osobna, strasznie mi miło, że o mnie pomyślałyście :* Aniu, Tobie chciałabym podziękować jeszcze raz, już Ty wiesz za co :)
Oczywiście mam problem, bo powinnam mianować w sumie chyba 20 osób; nie wszyscy wyróżnienia przyjmują, a niektóre osoby, którym chciałabym je przyznać, nie posiadają bloga... Tobi - może w końcu się skusisz..? Nie będę więc chyba oryginalna, jeśli napiszę, że mianuję wszystkie osoby, do których zaglądam i zaglądające do mnie też :) I straszna będę, ale sobie tu wlepię te wyróżnienia, o:



A teraz pokażę Wam, czemu dziś mi się mordka śmieje :) Jak być może niektóre z Was pamiętają, od wakacji produkowałam wymiankowe Cthulhisie (czyli "zielone skrzydlate ośmiorniczki") dla Anat... Już się nawet pochwaliłam, że wyślę w ubiegły poniedziałek... Khe... nie dotarłam na pocztę jeszcze... ale dziś w domu czekała na mnie przemiła niespodzianka - paczuszka od Anat (tak, mam wyrzuty sumienia... :P )!!! A w tej paczuszce same cuda! A miał być tylko Śmierć...


Śmierć jest (może mi wybaczy sformułowanie, ale co ja poradzę..?) po prostu przeuroczy!!! Kosę jeszcze przymocuję :) Kartka klimatyczna, z ogromnie sympatyczną treścią... czekolada pyszna, pamiętam takie z dzieciństwa, hehehe... chociaż sobie dietę wymyśliłam, to jednak oprzeć się nie mogłam i wrąbałam sama tak zwaną większą połowę... ;) pyszszszna była! :D

Śmierć w zbliżeniu



a spoczywał w prześlicznej w swej mroczności sakiewce! Takie oto detale posiada:




Sakiewka wprost idealnie nadaje się do przechowywania... moich kostek! :D Być może takie było nawet zamierzenie Autorki ;) Zamiast trzech sakiewek wątpliwej urody a produkcji własnej (szydełkowej), będę mieć jedną, piękną sakiewkę :) ale chyba muszę dokupić trochę kostek, bo za mało pękaty jest woreczek ;)

 
 Aniu - Anat, jeszcze raz stokrotne dzięki! Mam nadzieję, że zawartość paczuszki ode mnie choć w połowie sprawi Ci taką radość, jaką mnie sprawiły prezenty od Ciebie! :)
A na koniec mini konkurs dla wytrwałych ;) aczkolwiek nieco hermetyczny... Kto zgadnie, co przeczytałam na opakowaniu czekolady zamiast SCHOGETTEN...